czwartek, 23 kwietnia 2015

sobota 18 kwietnia 2015 cz. 2

Dwie pary wsiadły pod jednym z weselnych lokali.
- Niech pan jedzie na P. najpierw to znajomi wysiądą pod domem,  a mnie to gdzieś po drodze, bo ja na Z. a mamy tylko 40 złotych.
poprosiła dziewczyna siadając koło mnie z przodu.
- Nie ma sprawy. To możemy zrobić tak, że podwieziemy państwa na P. a panią potem podrzucę na Z w tej samej cenie.
- Super. A ty Paweł, gdzie wysiadasz?
- Tam gdzie ty.- mruknął chłopak siedzący za mną.
- Oj to może pan cię gdzieś wyrzuci w centrum, Będziesz miał bliżej do Świdnika.
- Nie. Jadę z tobą. Zadzwonię, to ktoś po mnie przyjedzie.
- Twój kolega będzie miał bliżej do centrum, bo ja mieszkam po drugiej stronie miasta.  I  nie musisz mnie odprowadzać, pan mnie podwiezie pod sam dom! Prawda?
- Z przyjemnością. Ostatecznie bezpieczeństwo pasażera ponad wszystko.
- A ja i tak pojadę!
Sytuacja powoli zaczynała mnie bawić. Chociaż rozumiałem chłopaka jak najbardziej.
- Panie Pawle, ja i tak będę wracał do centrum, więc jak pan chce to mogę pana wyrzucić w śródmieściu zupełnie gratis.
Z tyłu usłyszałem jakiś głuchy pomruk. Zdaje się, że gdyby spojrzenia mogły zabijać, byłbym pewnie trupem a wszyscy wylądowaliby w rowie. :)  Za to uśmiech mojej pasażerki - bezcenny! 

sobota 18 kwietnia 2015

- Oj, no to zasuwamy, szybciutko bo się dzieje! I zaraz wracamy
- No a jakie fajne laski, a ta z zespołu to się na mnie gapiła tak, że aż...
- A ta ruda? super...
- Te ale z żoną przyszedłeś! Jak zobaczy to masz prze...
- He.. .no! A może nie zobaczy.
- To jedziemy po tego stafa i się upalimy jak zwierzaki.
- A pan to może kokę załatwi?
- Eee.. .o drugiej w nocy? Teraz to już nawet najlepsi dilerzy śpią.
- Ale jakby tak ze dwie krechy wciągnąć byłoby super!
- A potem jedziemy do Duisburga! Tam możemy mieć każdą za 30 euro! Jaką chcesz bracie! Żółtą, czarną, białą, piękną, brzydką. To co zawieziesz nas?
- Pewnie, tyko zadzwonię do domu, że z tydzień mnie nie będzie!
- He, he. Jesteś gość! To co wbijaj z nami na wesele. Zajarasz, wypijesz i będzie ekstra.
- Super propozycja tylko wiesz, tak na krzywy ryj to nie wypada i jeszcze z gołą ręką. Gdybym znał chociaż młodego :)
- To poznasz!
- Może następnym razem.
- To jak nie, to my idziemy upalić się w trupa :) A Ty nie jedź jak wariat! Spoko?
-  Ok. Bawcie się dobrze!

wtorek, 14 kwietnia 2015

sobota 11 kwietnia 2014

Długo mi zeszło z nowym wpisem. Długo, bo dni zlewają się w jeden ciąg, ludzie wsiadają i wysiadają, czasem nie zamieniając słowa a ja też czasami nie mam ochoty na rozmowy. Bo w końcu czasem najlepiej byłoby zamknąć drzwi i nie wychodzić przez jakiś czas. 
Tym razem jednak zaczęło się od nieporozumienia.  
Na miejsce z przodu wsiadł Sammo Hung. To znaczy nie ten aktor, ale jego rodak, tak podobny, że aż się uśmiechnąłem pod nosem. Po wymianie uprzejmości, zapytałem dokąd się wybieramy a w odpowiedzi usłyszałem coś co brzmiało jak "Old Town Madonna, please". Zbaraniałem. W pierwszej chwili pomyślałem, że chiński kolega się nawrócił i chciałby w ramach tego modły zanosić w katedrze przed Matką Boską Płaczącą. Tyle, że było już odrobinę po północy. Drobiazg! Cóż to dla neofity!  
Rozmowa odbywała się w języku przypominającym trochę angielski.
- Do Madonny na Starym Mieście proszę! 
- Proszę o wybaczenie, ale nie bardzo rozumiem.  Madonna? To jakiś lokal? Restauracja? Na Starym Mieście? Pierwsze słyszę...
- Tak, tak... restauracja w Starym Mieście! Bo ja głodny! :) 
- Madonna ? 
-  Tak, tak Madonna!
-  Przyznaję się, że nie mam pojęcia o co chodzi, ale pojedziemy najpierw na Stare Miasto a potem proszę mnie nawigować, to jakoś trafimy! 
- Dobrze, jedziem, szybko, proszę szybko, głodnym bardzo! 
Po kilkuset metrach jakieś błędne prądy w mojej korze mózgowej trafiły na możliwe rozwiązanie zagadki Madonny w Starym Mieście
- Moment.. a pan przypadkiem nie chciał powiedzieć McDonald's? (użyłem mojej najlepszej brytyjsko-irlandzko-polskiej wymowy) 
- No, mówić Madona! Tak... Madona!
- No i jasne.... ale to nie jest na Starym Mieście :) 
- Jak nie?! Jedna Madona Stare Miasto, druga Olimp! - uśmiech zadowolenia powoli rozjaśniał twarz mojego rozmówcy. 
- Eeech.. to w centrum :) a Stare Miasto to Stare Miasto.. a poza tym jeszcze są dwa inne. 
- Ale o ta pora to tylko Madona. Nigdzie nie da się  jeść, tylko tam i można posiedzieć spokojnie. :) i tak samo smakuje jak Madona na Tajwan! :) 
- Fakt. Czy w Taipei czy w Ouagadougou, czy w Lublinie... Stary dobry McDonald's... 
- Tak, tak... i mają bezpłatne wi-fi!
- Mhmm.. pewnie nad Amazonką w jakiejś zapadłej dziurze w dżungli też mają bezpłatne wi-fi.. i cheesburgera z frytkami. 
- No! Lubię cheesburgery! 
Tak sobie konwersując w pidgin english dojechaliśmy na miejsce w świetnych humorach.
- Dzięki, bardzo, nie umrę z głodu jednak! 
- A proszę. niechże ci będzie na zdrowie to niezdrowe żarcie!  
- Dzięki!