poniedziałek, 3 sierpnia 2015

31 lipca - 2 sierpnia.

W weekend był tak zwany "blue moon" - coś co zdarza się raz na kilka lat. Druga pełnia w tym samym miesiącu. Taka pełnia to podobno okropnie działa na ludzkie umysły.



(...)
- To na sabat prosimy! Bo my czarownice! Tylko mioteł nie zabrałyśmy.
- No chwilowo to jeszcze chyba czarodziejki :) Do czarownic to jeszcze chyba 30 lat brakuje :)
- Jaki pan miły. A tu pełnia...
- Właśnie co niektórzy zmieniają się w różne takie stwory :)
- I nie boi się pan tak jeździć po nocy?
- Trochę się boję, bo ja ogólnie bojaźliwy jestem.
- A pewnie najgorzej to z pijakami...
- Czy ja wiem.. zależy z którymi :)
(...)
Pani pod ewidentnym wpływem pełni księżyca wsiadła na tylne siedzenie i wręczyła mi kilka banknotów
- To jedź pan do hotelu. Bo mnie tu na dołek chcą... mąż.. taki syn i synalek... ładnie.. to ja im pokażę... wynoszę się i już..
- Oj, to widzę sprawa poważna.
- Żeby własna rodzina policję nasyłała? To tak? A ja co Izaura jakaś jestem? Wpiłam i co? I wolno mi.. ale najpierw pod bankomat .. o tu na T...
Po chwili walki ze ścianą płaczu, moja pasażerka wróciła lekko zniesmaczona.
- No, nie... nie jadę do hotelu. Właśnie że nie. Zrobię im piekło jak tak bardzo chcą.. tylko jeszcze do sklepu mnie pan zawiezie..
- Może to i lepiej. Zawsze lepiej się dogadać niż uciekać
- Dobrze.
Krótkie zakupy w postaci dodatkowej porcji alkoholu, poprawiły humor.
- No , to teraz o tu 200 metrów dalej!
- Proszę bardzo. Wyszło 13 złotych. Więc jestem winien jeszcze resztę.
- Nie! Nie ma tak... dałam ile dałam.. reszta jest dla pana za miłe słowo i cierpliwość do takiej pijanej baby...
(...)
Facet stał na skrzyżowaniu za miastem. Ciemno, zimno i do domu daleko.
- Dobrze, że pan po mnie przyjechał... jak ja się cieszę... no... bo ja nie wiem gdzie jestem... kompletnie nie wiem.
- Jest pan w M. To dokąd się wybieramy?
- Do domu...
- Hmm... a tak dokładniej?
- Na G.. ale numeru nie pamiętam... to ja pokażę.. o ... dobra?
- Nie ma sprawy..
- A widzi pan, jakie świnie... wywieźli mnie tu i zostawili... ch... ! Jak tak można wywieźć człowieka i w polu zostawić... a daleko mamy do Lublina?
- Nie. Za chwilę będziemy w domu..
- No, świnie jedne, bandyci... bo mi zazdroszczą że tak mi dobrze idzie... a dobrze że tylko mnie wywieźli, a nie rodzinę.. bo na to to nie pozwolę... świnie..
- No to ładnych ma pan znajomych..
- To już nie są znajomi... to świnie... a gdzie ja jestem? ....
- Prawie w domu! :)
(...)
- Ale mamy niebieski księżyc.... widzisz?
- Nie niebieski tylko taki żółty...
- Dupa tam, Kaśka,  żółty, jak ci mówię że niebieski to niebieski!
- A ja to zaczynam pani zazdrościć. Też bym chciał niebieski zobaczyć
- To powinien się pan też napić, wtedy byłby niebieski... albo jaki tam pan by chciał.
- A ja chcę niebieski! I taki ma być! - upierała się pasażerka z tylnej kanapy.
(...)
Zlecenie za miasto.
Pod bramą znalazłem troje pasażerów. Dwoje stało prawie pewnie na nogach, Trzecia. dziewczyna siedziała pod murkiem, wyglądając jak marionetka z obciętymi sznureczkami. Skojarzenie z japońskimi horrorami pogłębiały czarne włosy kryjące bladą twarz.
- O to budź Magdę bo taksówka przyjechała.
Chłopak dosłownie wsadził denatkę do samochodu.
- No a ty dawaj Tomka!
Ten tekst zrozumiałem dopiero kiedy zauważyłem, że dziewczyna (ta w miarę trzeźwa) mocuje się z leżącym na ziemi facetem, nie dającym większych oznak życia.
Cholera, nawet go nie widziałem jak wjeżdżałem - pomyślałem -  Mało co a bym go przejechał.
- Pomóc Ci?
- Nie. Dam radę..TOOOMEK WSTAWAJ! TAKSÓWKA PRZYJECHAŁA!
Po jakichś 5 minutach zwłoki Tomka zajęły poczesne miejsce na kanapie z tyłu obok równie nieprzytomnej koleżanki.
- To my bardzo prosimy na B. To ja wysiądę z Magdą a wy pojedziecie dalej sobie.
Tomek zaczął dawać znaki pewnego ożywienia i nawet zorientowawszy się, że jedzie w nieznanym bliżej kierunku agresji.
- Ty mnie Tomek nie wk... proszę, bo nawet nie wiesz jaką mam ochotę ci zaj... Nie daj mi więc pretekstu. A pan niech go nie słucha, to debil jest po wódzie.
- Spokojnie. Przywykłem...
- Jeszcze raz przepraszam. A ty debilu zamknij ryj bo ci go przestawię.
Tomasz wyraźnie niezadowolony znowu zasnął coś niewyraźnie pomrukując.
Pierwsza para wysiadła i chłopak zniknął w mroku niosąc na ramieniu kompletnie nieprzytomną dziewczynę.
- To niech pan jedzie na S.. ja panu pokażę..
Podjechaliśmy pod blok i moja pasażerka rozpoczęła operację wskrzeszania siedzącego z tyłu małżonka.
- Wstawaj bałwanie! Wstawaj bo cię tak zostawię!
- Nie wstanę,, chcę się tu z kolegą pożegnać! Nie wyjdę jak się nie pożegnam! No graba ziom!
Po tym wylewnym pożegnaniu wyleciał z samochodu. Po chwili z pomocą małżonki pozbierał się nieco i chwiejnie stanął na nogach, by po chwili paść jak długi.
- TY SK..LU! Wstyd tylko mi przynosisz.. albo idziesz do domu, albo śpij tutaj!
Niestety przyciąganie ziemskie stanowiło zbyt wielki problem dla Tomka.
- Może pani pomóc? Da pani radę?
- Oj, dziękuję. A niech leży świnia tutaj. Może go kto przejedzie!




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz