wtorek, 11 sierpnia 2015

7-9 sierpnia

Noc była spokojna, pasażerowie mili i rozmowni. Było tylko gorąco, jak w łaźni.
- Pan to pewnie widział już takie rzeczy, że głowa mała. Co tu na tym siedzeniu się wyprawiało nie?
- No jakoś tak nie. Nic takiego, wszyscy grzeczni i moralnie poprawni. Tak, że jakby chciała pani poświecić ultrafioletem, to chyba nic się nie znajdzie.
- Dobra. ale pan ściemnia. :) Pewnie sam pan już niejeden raz korzystał.
- Hmm.. ok... niech fantazja będzie górą - uśmiechnąłem się porozumiewawczo do mojej pasażerki.
Te stereotypy....
(...)
Jakąś godzinę później.
Chłopak i dziewczyna odkleili się od siebie z wielką niechęcią. Niestety reflektory mojego samochodu przerwały im słodkie tete a tete w śródmiejskim zaułku.
- No idziesz miśku? Chodź, taksówka czeka.
- Dobra, dobra, już idę.
- Dzień dobry panu. To poprosimy na P.
- Ale przez K. - dodał chłopak - bo muszę jeszcze zajść po wódę.
- Dobrze.
- Para zajęła się sobą a ja słuchaniem radia
...
- No i widzisz co narobiłaś, wsiadałem miałem rozpięty rozporek, ledwo zapiąłem i znowu mam rozpięty..
- Hi, hi,, no i co?
- Nic...
- Acha...
Po chwili z tylnej kanapy dobiegły mnie odgłosy przypominające spożywanie świeżych ostryg i to w dość dużym pośpiechu. W sumie nie mam nic przeciwko ostrygom. Chociaż koniecznie muszą być świeże. Uśmiechnąłem się pod nosem do moich kulinarnych wspomnień i podkręciłem radio. Akurat Freddie Mercury śpiewał -  "Show must go on!"


1 komentarz: