środa, 11 lutego 2015

poniedziałek 9 luty 2015

- Wczoraj, przez te światła to tu był taki wypadek, że chyba ze trzy samochody się zderzyły.
- Widziałem. Akurat jechałem na Sławinek tędy zaraz po tym wypadku.
- Bo teraz proszę pana to się narobiło tych samochodów tyle, to i wypadków więcej. Ale kiedyś też były. Mój szwagier miał taki okropny wypadek, wjechał na przejazd kolejowy syrenką i wpadł pod pociąg. Skład towarowy, przeciągną go razem z samochodem tak ze 150 metrów. To wie pan co zostało z samochodu. Prawie nic. A w bagażniku miał jakieś oleje i czerwone szmaty. I to wszystko porozrzucało po całym nasypie. A szwagier miał szczęście bo go wyrzuciło w krzaki i tylko palec sobie u nogi złamał. Ludzie się zbiegli nad tą rozbitą syrenką, to i on podszedł stanął obok, a tu ktoś mówi do niego: "Patrz pan, biedaczek, nic mu już nie pomoże, tylko zakrwawione szmaty wszędzie porozwalało!"
- Dobre :)
- A ten dróżnik, co nie zamknął szlabanu, od razu chciał samobójstwo popełnić i podciął sobie gardło. Tyle że szwagier, bo był lekarzem, go odratował, bo sobie jakoś tak to gardło podciął, że nie naruszył tętnicy, I tak ofiara ratowała sprawcę :) 

1 komentarz: