Bardzo ładna dziewczyna w czerwonej, krótkiej sukience wsiadła na tylne siedzenie.
- Na R. proszę.
- Dobrze. Proszę bardzo.
Po chwili milczenia usłyszałem z tyłu nieśmiałą prośbę:
- Przepraszam bardzo ale czy może mnie pan przestraszyć?
Mało nie wypuściłem kierownicy z rąk. Tego, to jeszcze nie było!
- Słucham?
- No, chciałam żeby mnie pan przestraszył.
- Bardzo przepraszam, ale zazwyczaj nie straszę moich pasażerów, a pasażerek to już wcale. To może być źle odebrane :) a ostatnio mnożą się oskarżenia o molestowanie seksualne i tak dalej :)
- Oj, ale mi chodzi o to, że mam okropną czkawkę, a to podobno pomaga!
- Podobno, ale ja mimo to nie będę pani straszył. Poza tym wcale nie jestem taki straszny. Za to mogę poczęstować cukierkiem. Też podobno pomaga :)
- Super :)
(...)
01:00 po północy. Dziewczyna ze śpiącym dzieckiem wsiadła do samochodu a ja pomagałem spakować wózek jej chłopakowi. Oboje już nieźle wcięci.
- To dokąd?
- Na D. do domu,
- Nieee,,, do hotelu....
- Do domu poj... cię k...
- Do HOTELU! JA PŁACĘ!
- Dobra, moi państwo, zdecydujcie się bo licznik bije a czas ucieka- wtrąciłem się w tą wymianę zdań.
- DO DOMU! A ty k.. zamknij d.. .i siedź cicho pijaku! I weź te łapy!
Ruszyliśmy w drogę, ale dyskusja z tyłu nie ustawała. Dziecko spało spokojnie. Prawie dojechaliśmy do celu.
- Gdzie jesteeeśmy?
- Na D. już prawie.
- A po co? Przecież do hotelu chcę!
- Zamknij ryj, Ja chcę do domu!
- A ja do hotelu! I już. I g.. mnie obchodzi twój mąż.
- A śniadanie postawisz?
- Taaa.
- To do hotelu. Ale chcę truskawek i śniadania i obiadu i jeszcze piwa. I łóżeczko dla małej.
- Dobra... to pan, tego do hotelu
Podjechaliśmy pod najbliższy z tańszych hoteli.
- Zaraz wracam
Chwiejnym krokiem chłopak poszedł do recepcji. Po chwili wrócił
- Nie chcą dać pokoju.
- To ja jadę do domu. I ch... jak nie potrafisz nawet hotelu załatwić!
- Potrafię. Ja im...
Niestety tym razem wrócił w asyście ochroniarza.
- To co robimy? - wtrąciłem się znowu.
- Do innego hotelu. - chłopak był uparty.
- Dobra. Znam taki gdzie na pewno się uda.
Podjechaliśmy pod hotel w którym raczej nie wybrzydzają co do klienteli. Chłopak poszedł do recepcji.
- A ty to jesteś jego brat nie?
- Nie. Ja jestem taksiarz. Ja tu pracuję.
- Nie p... brat jesteś albo jakaś rodzina inna. A ja w hotelu nie byłam nigdy jeszcze.
- Nic na to nie poradzę.
- To idziesz z nami się napić?
- Nie.
- Jak chcesz.
Chłopak wrócił.
- No i załatwione. To jeszcze tylko po browar skoczymy....
W sumie to nie moja sprawa. Ale dzieciaka było mi żal.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz