niedziela, 3 maja 2015

piątek 01 - 02 maja 2015

Medykalia. Jak co roku tłumy uczestników koncertu w różnym stanie i różnym wieku. Począwszy od gimnazjum a skończywszy na dinozaurach w moim wieku. Po 23 ciężko było przejechać przez Chodźki bo cały ten zgiełk przenosił się na chodniki, jezdnię, trawniki i co tam tylko mogło służyć do chodzenia, biegania, skakania, zataczania się i w końcu dla najbardziej zmęczonych  - leżenia.
A ponieważ cały ten tłum rozchodził się na lewo i prawo tłoczno zrobiło się w całym śródmieściu.
Nie wszyscy wracali grzecznie do domu. Na Hempla trzy radiowozy nie mogły spacyfikować tłuczących się jak popadnie gości. Czyli na mieście lekka zadyma.
(...)
Obserwowałem dwie grupki walczące o taksówkę.
- Wyp... byłem pierwszy i nie będzie mi tu byle frajer podjeżdżał. Sp... ch.. !
- Jak ci p... to k...
- No co? Odważny? Dajesz ch...
Dialog ciągnął się dalej w tym stylu a strony konfliktu  były coraz bardziej zacietrzewione.
Na szczęście towarzyszące im dziewczyny były nieco bardziej spostrzegawcze.
- No tu są jeszcze inne taksówki, Debile! Pojedziemy innymi! Pan wolny ? - skierowała pytanie lekko spanikowanym tonem  do mnie
- Wolny, Zapraszam
Trzech chłopaków wsiadło do mnie a reszta miała wsiaść do kolegi stojącego przede mną
- No, debil, k... widział pan? Jeszcze chwila to bym mu sam przyp... Wyrywa się do kolesia a potem idzie do mnie żebym go bronił zje....  ch... ! Jak się zaczyna to trzeba być honorowym...
- Ano tak,
- Oj przepraszam, bo minie tak wk... ! Skacze do każdego a jak przyjdzie na solo to Jarek broń. No nie wk.. ?
(...)
Pod akademikiem wsiadły dwie gimnazjalistki.
- Bry wieczór!
- Dobry wieczór. Dokąd się wybieramy?
- Do G. poprosimy, ale starczy nam 35 złotych? Bo nie mamy już więcej?
- Dobrze. Jedziemy.
- To pan nas wysadzi jak się kasa skończy dobrze?
- Zobaczymy,
Ruszyłem a dziewczyny pogrążyły się wymianie wrażeń.
- Fajnie było, tylko szkoda że ogarniałam może ze dwie piosenki z tego co grali.
- No, ja też nie bardzo. Ale był ok, Chociaż ja tylko "Dzieci" znałam
- A kto grał? Elektryczne Gitary? - zapytałem z ciekawości
- Tak!
- No to fakt. Repertuar raczej dla mojej grupy wiekowej. :)
- Hi, hi, A pan nie taki stary!
- W wieku waszych rodziców :)
Dojechaliśmy do G. wymieniając uwagi na temat muzyki
- To my wysiądziemy tutaj ja tu mieszkam, a koleżanka trochę dalej.
Okolica była niezbyt zachęcająca. Ciemno, głucho i ogólnie wszędzie daleko.
- A jak "trochę" jest to dalej? - zapytałem
- No tak, ze 3 kilometry może.
- To siadaj. Nie zostawię cię tu w środku pola.
- Ale, wie pan, ja nie mam kasy.
- To pojedziemy gratis. Nie będziesz się włóczyła sama po nocy!
(...)
Pod akademikiem na Chodźki wsiadła dziewczyna, ubrana w skórę i ogólnie wyglądająca "rockowo"
- Na Z. poproszę. To pod marketem mnie pan wyrzuci.
- Dobrze. A wieczór przynajmniej udany.
- Oj tak, Ja jestem matka-karmicielka. Pierwszy raz wyrwałam się ze znajomymi. To teraz jak najszybciej do małego do domu muszę. Ale taki wypad dobrze robi. Człowiek przynajmniej wie, że jeszcze nie jest jeszcze całkiem stary!
- To chyba zależy od naszego samopoczucia, a niekoniecznie od wieku :)
- Może tak, ale dobrze poczuć to jeszcze raz!
(...)
Zlecenie znowu na Chodźki pod akademik. Przez kilka minut przedzierałem się przez tłum zalewający ulicę, wymijając co bardziej zdesperowanych uczestników imprezy i taksówki stojące gdzie popadnie. Nie czekałem długo, na tylne siedzenie wsiadła prześliczna dziewczyna o urodzie typowej dla afrykanek
- Dobry wieczór - powiedziała w miarę proprawnie- do Cream
- Dobrze, ucieka pani z koncertu?
- Nie poszłam, Dla mnie to trochę niebezpieczne.
- Faktycznie, samotna dziewczyna w takim tłumie, może być niebezpiecznie. Córki bym samej też nie puścił.
- Dziękuję - uśmiechnęła się do mnie w lusterku -  Ja już od dwóch lat jestem w Polsce i lubię ten kraj, ludzie są ogólnie bardzo serdeczni i pomocni..
-  Tak ogólnie są :) Chociaż jak wszędzie zdarzają się wyjątki, Jak wszędzie - są ludzie i ludziska.  A wracając do koncertu  w pani wypadku wystarczyło otworzyć okno, żeby poczuć się jak pod samą sceną. I można było słuchać nie ruszając się z wygodnego i ciepłego mieszkanka. :)
- W sumie tak, ma pan rację. :)
(...)
Łapka, czyli kurs z ulicy:
- Pooodwiesiiiieeee pan kooolekę? - wybełkotał najbardziej chyba jeszcze sensowny z kolesi.
- Podwiozę, A jest w stanie jechać? Bo pranie tapicerki będzie kosztowało extra :)
- Jees... Daaawaj go tu Łukaaaas - i po chwili zwłoki znalazły się na moim tylnym siedzeniu.
- To dzie tam chce to go pan zaaaafiesie? Ta? A jak będzie szuuumiał to niech go pan w ryj i z kopa. He he...
- Zawiozę :) i może bez przemocy się obejdzie.
Dobudziliśmy denata, który odemknąwszy jedną powiekę wydukał ..
- Co budzisieeee..luuudzie, nooo.... o pana nie snaaammm, kto pan? - jak widać fakt powstania z martwych nie dotarł jeszcze do nieco przyćmionej świadomości.
- Taksówkarz. Taki jak De Niro. To dokąd jedziemy?
-  Aaa... taksiii to jeeeessiemy.. .K... 19... o .. tam jeeesiemy prooooszeeee... zaaabierz mnie tam nooo...  - w tym stanie przechodzenie na "ty" jest naturalne, więc i ja trzymałem się konwencji
- Dobra, Jakbyś się źle poczuł, to proszę dać znać wcześniej. OK?
- No jaaaasneee... ja jesteem kultulaaaarny.. nie rzygam w saamo.... w aucie! Ale ja mam c... no ...
nie.. taaak nie pofffiem.. nie c... dziefffczyyyne mam.... i ona puchary mi pokassssywała, no mófffie ci staaary, zaj..... tancerka... .( tu przyznaję, że przestałem gościa rozumieć, co wcale nie przeszkadzało mu kontynuować wywodu)  Ale jedziiieeeemyyy na K? Tak?
- Tak jak chciałeś kolego.
- To dobrze...  mój braciszek jesteeeeeśśśś kooofany.... To kdzie ja jeeestammm?
- W taksówce, za chwilę będziemy na miejscu.
- Dobrze.. kooofffam cieee pszyjacieluuu mój droooogi...
Podwiozłem mojego nowego najlepszego kumpla pod klatkę - szczęśliwie był to wieżowiec z jedną klatką. Po kilku sekundach walki z grawitacją zniknął w klatce schodowej. Szczerze współczułem wybrance, do której zdaje się podążał, chwiejnym krokiem i odrobinę na czworakach. Jedynym dla nie pocieszeniem było to że pewnie i tak zasnął zaraz za progiem.


1 komentarz: