piątek, 19 grudnia 2014

Piątek 19 grudnia 2014

Psia pogoda. Plus 10 i pada. Kursy trafiały się dalekie i raczej z pubu do domu lub z domu na dworzec. Mało kto spaceruje po mieście w taki wieczór dla przyjemności. Wszyscy schowali się w pubach lub siedzą w domu zadowoleni że nie muszą wychodzić. Siedząc w samochodzie i przyglądając się skulonym postaciom przemykającym chyłkiem, byle prędzej do jakiegoś schronienia, zatęskniłem za złotą polską jesienią i normalną śnieżną zimą.
Na O wsiadła na tyle siedzenie znana dziennikarka z córką.
- Na M. prosimy.
- Proszę bardzo! Już jedziemy.
- Ale ze mnie zwłoki dzisiaj!
- Ciężki dzień? Ale może jutro będzie mniej pracy?
- Jutro będzie jeszcze więcej. Wydajemy dary, trzeba wysłać wolontariuszy, zająć się wysyłką kierowców z darami w teren i tyle jeszcze pracy. a już od tygodnia prawie nie ma czasu na sen. To teraz sam środek akcji.
- Oj to rzeczywiście się dzieje.
- A jeszcze tyle zostało do zrobienia!  
Pomimo zmęczenia pani Ewa była uśmiechnięta i widać było, że to co robi. jest dla niej nie tylko jeszcze jedną akcją, którą trzeba przeprowadzić bo tak wypada. To jest jej Dziecko, któremu poświęcała całe serce i umysł. Ona tym naprawdę żyje i to działanie sprawia jej przyjemność.
Lubię i cenię ludzi z pasją. Takich szaleńców, w najlepszym tego słowa znaczeniu, którzy nie pytają się czy i co można zrobić, tylko po prostu to robią.  Nie pozwala mi to zapomnieć, że tak właśnie powinno się żyć. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz