sobota, 27 grudnia 2014

piątek 27 grudnia 2014 cz. 3

Od rana warunki drogowe były koszmarne. Śnieg szczególnie na osiedlowych uliczkach zalegał i samochód tańczył niebezpiecznie na zakrętach. 
- Strasznie zimno przez ten wiatr! Dobrze że szybko pan przyjechał. Pod Bramę Krakowską proszę. 
Młoda Dziewczyna była opatulona tak, że widać było tylko okulary i koniec noska wystający znad szalika. 
- To już po rodzinnych świętach i czas wyrwać się na miasto? 
- Oj tak, wczoraj już byłam na Starówce. Uwierzy pan, że tylko z cztery lokale były czynne? Tyle ludzi spacerowało a nie było nawet gdzie usiąść i czegoś się napić. 
- No bo Boże Narodzenie. 
- Ale ile można siedzieć za stołem i się obżerać! 
- Fakt!
Ruszające przed nami ze świateł BMW wpadło w ostry poślizg, Zarzuciło w lewo i w prawo, sypiąc na boki śniegiem spod kół. Kierowca specjalnie dawał gazu i manipulował hamulcem ręcznym, żeby wywinąć "bączka"
- Jej, niech pan uważa to jakiś wariat! - pisnęła przestraszona.
- Spokojnie. Ja tak nie będę robił. Tak to już jest. Nawet najlepiej ułożony, wykształcony i kulturalny facet, jak siada za kółko, to obrasta sierścią, wyłażą mu pazury i kły rosną. To taki mechaniczny eliksir doktora Jekylla. Ja też czasem tak mam. Tyle, że jestem  trochę starszy, więc na mnie to już tak mocno nie działa. 
- Bo wy faceci to wcale nie dorastacie. 
- Coś w tym jest.. tylko zmieniamy zabawki na bardziej wymyślne. 
  

2 komentarze: