wtorek, 13 stycznia 2015

niedziela 11 stycznia 2015

- Do J. proszę. Trochę mnie wzięło chyba.
- Jakaś okoliczność?
- Spotkanie z przyjaciółmi.
- To miłe.
- Nawet nie miałam ochoty iść na początku, bo trochę chora jestem, ale mąż mnie wygonił. No to poszłam, pogadaliśmy, wypiłam dwa grzańce i chyba trochę się tym upiłam.
- E, nie jest tak źle. A spotkania z przyjaciółmi są ważne.
- Tak, naprawdę. Wie pan jak to jest. Takich naprawdę bliskich przyjaciół to nie ma się wielu, a już na pewno nie prawdziwych. A my się znamy od lat, od podstawówki, albo i wcześniej. I wiem że mogę na nich liczyć. Zawsze. A oni na mnie. Bo chyba tak powinna wyglądać przyjaźń. No i dlatego poszłam. Żeby pokazać, że zawsze mi na nich zależy. Przyjaźń cały czas się wypróbowuje. A takich znajomych do piwa czy wyjścia na dyskotekę to można mieć tysiące, a prawdziwych przyjaciół tylko kilku.
- To bardzo mądre.
- Tak po prostu czuję.
Pomyślałem o wszystkich, których kiedyś los postawił na mojej drodze. Ilu z nich zniknęło po chwili i poszło inną drogą, ilu zapomniałem a ilu zapomniało mnie.  Może prawdziwych przyjaciół mam niewielu. Ale wiem, że co najmniej na Jednego lub dwóch mogę liczyć zawsze. I wystarczy. I za nich mogę być losowi wdzięczny.    

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz