poniedziałek, 19 stycznia 2015

poniedziałek 19 stycznia 2015 (blue monday)

-  A wie pan, ja to zostawiłem samochód w garażu. Jakoś się dziś nie czuję i pomyślałem że pojadę z panem
- Miło mi i w sumie chyba to rozsądne. Skoro nie czuje się pan na siłach.
- Oj od trzech lat to już nawet do syna do Warszawy nie jeżdżę. Tylko on do mnie. Nie to żebym się bał. Ale droga męcząca, a ja już nerwy nie te.
- Bo tam się trochę wariacko jeździ czasami.
- Właśnie, za dużo samochodów. Mieszkałem tam 10 lat i ogólnie znam miasto, ale jestem już za stary.
- E tam, ważne na ile się czujemy! Mój tata, dalej biega a ma 75.
- No wie pan... ale ja mam już 88!
(...)
- Teraz proszę pana, to młodzież jest taka agresywna i chciałaby iść na łatwiznę. A tak nie można, nie są ważne tylko kariera i tylko łatwe życie. To wszystko powinno być zrównoważone. Jak wychowywaliśmy nasze córki, zawsze im wpajałem, że są wartości ponadto i nie warto iść na skróty. Dam panu taki przykład, zawsze, codziennie po południu jedliśmy razem obiad. Razem, jako rodzina. Śniadanie, każdy jadł kiedy chciał i jak chciał, ale ten rytuał obiadu był najważniejszym punktem dnia, rozmowy, jak minął dzień o codzienności i strój odpowiedni, nie szlafroczek, czy piżama. To było może czasem niewygodne, ale wszyscy rozumieli że jest ważne, bo jesteśmy rodziną.
- Ma pan świętą rację, takie drobne codzienności powinno się kultywować i przekazywać dzieciom i wnukom,
- Inaczej niestety będzie coraz gorzej. Bo nowe pokolenia nie znają już wartości tradycji i dobrodziejstwa tego czego mogą uczyć się od swoich dziadków i rodziców!
Nie mogłem się nie zgodzić z moim pasażerem. Każde pokolenie ma prawo do buntu, ale każde powinno znać swoje korzenie i wiedzieć skąd wyrasta. 

1 komentarz: