wtorek, 6 stycznia 2015

poniedziałek 05 stycznia 2015 cz.2

Studenci zaczęli zjeżdżać z ferii. Prosto z autobusu wsiadł młody człowiek z wielkimi walizami i lekko śpiewnym akcentem
- To na miasteczko poproszę.
- Dobrze. Jak będzie panu za gorąco to proszę mówić przykręcę ogrzewanie
- Oj nie będzie. W autobusie tak zmarzłem, kierowca wcale nie włączył ogrzewania. To ja sobie chociaż ręce ogrzeję u pana
- A to długa jazda była?
- Ze Lwowa, całe siedem godzin.
- No to fakt był czas żeby zamarznąć. A Lwów piękne miasto. Nawet miałem na roku kolegę ze Lwowa.
- Tu teraz dużo Ukraińców studiuje. I tak jeździmy do domu na święta, a potem do szkoły znowu
Rozmawialiśmy o drodze, pogodzie i studiach. Nie miałem jakoś śmiałości pytać o wojnę.
Kiedy podjechaliśmy pod akademik przywitał nas chóralny śpiew z jednego z pokoi:
"Hej, hej, hej sokoły, omijajcie góry, lasy, doły! "
- Widzi pan, wszędzie Ukraińcy tutaj!
- Ee, po głosach sądząc to raczej lokalny koloryt. Studenci jak popiją to i repertuar ludowy śpiewają!
- Dobranoc!
- Dobranoc.
I objuczony swoimi tobołkami zniknął w prześwicie akademika.
(...)
Zlecenie na D. z domku wyszły trzy dziewczyny i przepychając się i śmiejąc wpakowały do samochodu.
- Do Viktorii prosimy, tylko szyyyybciuuutko!
- Tak, tak, bardzo szybko, bo tam już Liroy czeka!
- Ten z Kielc?
- Nie. Ten z L. :)
- A to Liroy bo rapuje?
- E, tam, Liroy bo łysy, a śpiewać nie umie! A teraz stoi, czeka i marznie!
- No to nie damy mu zamarznąć :)
- Fajnie. A ma pan może gumę? Bo zapomniałam.
- Mam. Miętową. W drażetkach :)
- Oj, żartowniś! Nie o takiej gumie mówiła! - wtrąciła koleżanka.
-  Hi, hi. A po co jej guma, przecież jest po menopauzie! Sama mówiłaś, że już nie potrzebujesz- pogrążyła moją rozmówczynię trzecia.
(...)
- Dobry wieczór!
- Dobry wieczór, czy mógłbym tylko prosić żeby pani tak z uczuciem nieco większym drzwi zamknęła? Trochę się ciężej zamykają. Wie pani niemiecka technika :) To prosiłbym tak jak za teściową. :)
- No ładnie, czyli jak za mną! - moja pasażerka uśmiechnęła się od ucha do ucha.
- A wcale pani nie wygląda!
- Ja to nawet babcią właśnie zostałam!
- Gratuluję.
(...)
- No to prosimy pod Galerię Centrum
Trzy chichoczące dziewczyny siadły z tyłu a chłopak z przodu. Dziewczyny pogrążyły się w babskich rozmowach a my rozmawialiśmy o samochodach. Szczególnie o wyższości marki z gwiazdą nad innymi markami. W pewnym momencie z tylnej kanapy dał się wyczuć całkiem miły zapach perfum.
- Ej, No nie smrodźcie nam tu tym.
- To bardzo ładny zapach! Co chcesz? Strasznie mi się podoba!
- Jeśli można wtrącić to rzeczywiście bardzo ładnie pachnie!
- Widzisz? Nawet panu się podoba! O to ja pana teraz popsikam.
Rzeczywiście po chwili obaj byliśmy obficie spryskani pefumami.
- Hi, hi, ale teraz to pan będzie miał przechlapane w domu jak żona wyczuje. A jeszcze może zostawimy panu ślad szminki na kołnierzyku i rozwód gotowy!
- Nie da rady z tą szminką! Niewykonalne!
- A czemu? Boi się pan?
- Nie. Nie mam po prostu kołnierzyka tylko golf :)
(...)

Pasażer ciężko usadowił się na tylnej kanapie.
- No, przepraszam, jestem trochę zalany. Znaczy w trupa.... ale jedziemy.
- Dobrze, chociaż fajnie byłoby wiedzieć gdzie :)
- Daleeeeko pana zabiorę.. aż do K.
- Nie ma sprawy. A jakiś adres dokładniejszy?
- Nie da rady. Ale ja ... może... pamiętam?
- To zobaczymy na miejscu ;) Na razie wiem mniej więcej, uściślimy na miejscu.
- Tak, może poznam, to panu powiem. A pan taki dzisiaj radosny. No fajnie!
-  Czasem nawet taksówkarze muszą wyluzować.:)
- Fakt. Ja to się dziś wyluzowałem.. totalnie! I coraz bardziej zalany jestem. I powiem panu, że czasem trzeba się zabawić z kolegami. Trzeba i już. I to jest ludzkie!
- Jest! :)
Rozmowa jakoś szła nam coraz słabiej, bo droga się dłużyła, ale starałem się nie dopuścić mojego pasażera do snu.
- No i jesteśmy w K. Gdzie dalej?
- A jeszcze nie poznaję.. no.. to dalej o tam o! Chyba, bo pewny nie jestem.
- Tu w lewo.. a potem dokładnie dwa kilometry. Ani jeden, ani jeden dziesięćdziesiąt dziesięć tylko równo dwa!
- Tak jest. Liczymy równo dwa kilometry.
- O właśnie, dwa!
Po przejechaniu DOKŁADNIE dwóch kilometrów, mój pasażer ożywił się nieco!
-  O to tu, chyba. Chyba tu-o-lewej! Trafił pan! No jak ja panu dziękuję!
- Taka praca.
- Ale wie pan.. to ja zaraz.. bo wszystko wdałem w tej knajpie.
- Nie ma sprawy, to ja zapalę i poczekam.
Pasażer nacisnął guzik domofonu przy furtce i trzymał chyba z dwie minuty. W końcu usłyszeliśmy kobiecy, głos, bardziej zdenerwowany niż zaspany.
- O sukces, żona nie śpi! I przynajmniej wiem że trafiłem. Ale k.. będę miał przej... miałem wrócić o 20 a to już która ? 3, mówi pan.. no... zachlałem!
(...)
- Dobry wieczór! Można do pana?
- Można :) Dobry wieczór!
-  Ale panu zasmrodzimy w środku! Okropnie! Tak nam się chciało tego kebaba!
- Nie ma problemu. Nie jestem wampirem. Chociaż przyznaję, że mocny ten sos.
- No, Ale jak pan nie wampir!
- Ano nie. Chociaż przyznaję że dzisiaj już ładniej pachniało :D
- Żółwik! :D



1 komentarz: